W Polsce robi się to gorzej?


Ile razy szukałeś bezskuteczne serialu czy filmu, który tak bardzo pragnąłeś obejrzeć? Jednak dało się znaleźć! Cieszysz się, bo Twój trud wynagrodzony (w końcu). Zaraz odpalisz ulubiony serial, dowiesz się kto kogo zabił, ale nagle odkrywasz, że jakość jest beznadziejna a zamiast bohaterów widzisz piksele. Znajome, prawda?

O co to chodzi?

Netflix (bo o nim mowa) jest serwisem (wypożyczalnią) dająca nam możliwość dostępu do filmów i seriali za opłatą abonamentową. Zasięg obejmuje cały świat z wyjątkiem Korei północnej, Syrii oraz Krymu. Twórcą pomysłu jest Reed Hastings. Historia zaczęła się niefortunnie. W wypożyczalni z filmami DVD zalegał ze zwrotem płytki z „Apollo 13”. Kara jaką musiał uiścić wynosiła koło 40 dolarów, bo spóźnił się z oddaniem około 5 czy 6 tygodni. Po oddaniu filmu poszedł na siłownię i nagle zaświtał mu genialny pomysł. Opłata abonamentowa z pocztową wypożyczalnią płyt z filmami wideo. W następnych dniach postanowił przetestować swoją ideę: kupił kilka płytek, włożył wszystkie do kopert i wysłał do siebie. Po kilku dniach przyszły, co więcej były nienaruszone. Morał? Można wysyłać filmy do ludzi i nie bać się o szkody z winy przewoźnika. Yippeekayay!!!

Mieszkając w domku z kart


Sukces Reeda jest niekwestionowany. Jednak słowo „sukces” to tak naprawdę za mało, żeby określić coś, co udało mu się odnieść: teraz Netflix to symbol najwyższej jakości seriali obok HBO i FOXa. Serwis cieszy się wciąż rosnącą popularnością. Obecnie z aplikacji korzysta 5 000 000 ludzi, a polubień na Facebook’u mają 4 razy więcej, bo 19 354 065 (planowana liczba odbiorców to około 100 mln w ciągu kilku następnych lat). W ciągu 19 lat udało się osiągnąć Netflixowi naprawdę wiele. Od zwykłej pocztowej wypożyczalni do ogólnoświatowej streamowej „serialoteki”, której kolekcja teraz kojarzona jest z najwyższym poziomem, rozbudowaną fabułą i niesamowitą grą aktorską.

Netflix_area.svg

Flagowym „produktem” jest House of Cards, stworzony na podstawie książki o tym samym tytule (dlatego na początku odcinka podany jest rozdział). Jednak to nie jest jedyny serial mający rzeszę fanów. Kolejnym jest Narcos, genialna opowieść o brutalności świata narkotykowego, gdzie głównym bohaterem jest Pablo Escobar – boss kartelowy kojarzony z przemytem kokainy – stąd jego przydomek “Kokainowego Króla”. Do wielkiej trójki zalicza się jeszcze Orange Is the New Black serial opowiadający historie Piper Champman, która trafia do więzienia ze względu na swoją przeszłość i homoseksualny związek z kobieta będącą międzynarodową przemytniczką narkotykową.

Ice Bucket challenge
Niby wszystko jest idealnie, ale każdy medal ma dwie strony. Wad jest kilka: na przykład cena, bo na „nasze” koszt miesięcznego abonamentu to koło 40/50 złotych, a za zachodnią granicą to 10 €, dalej w kolebce platformy to 7.99 dolara, czyli około 33 złotych. Chodzi mi tutaj o stosunek cena abonamentu/ średnia wypłata. Jednak to kwestia gospodarcza; następnym mocnym minusem jest to, że niby ok, mamy tego Netflixa w Polsce, ale jak wchodzę na stronę i nic nie jest spolszczone, cena abonamentowa podana jest w euro.

netflix2
Chyba najbardziej kurtuazyjną wadą co do samej zawartości serwisu jest brak House Of Cards co nie godzi się, po prostu nie wypada. Poza tym z sieci dobiegają głosy o tym, że oferta dostępna w Polsce jest bardzo uboga w porównaniu do amerykańskiej. Do tego dochodzi brak polskich napisów, co jest ważnym – jeżeli nie kluczowym – elementem układanki. Ostatnim minusem (dla mnie) jest konieczność podawania numeru karty płatniczej przy rejestracji (bez tego, nasza rejestracja jest „połowiczna”). Mam uprzedzenia do tej formy, nie uważam jej za bezpieczną. Czuję wtedy, że ktoś chce przejąć nade mną kontrolę; zdecydowanie bardziej wolałabym dostawać e-fakturę co miesiąc i opłacać ją na własną rękę.

Jednak platforma, mimo wszystko, ma wiele zalet. Jedną ważną jest to, że korzystamy z legalnego źródła, czyli tym samym wspieramy kulturę. Następnym argumentem „za” jest to, że mamy dostęp do wszystkich produkcji dostępnych pod logiem Netflixa, które kojarzone są z czymś niesamowitym i miejscami już kultowym. Prócz tego mamy jeszcze całe sezony podane „na raz”, co jest świetnym wyjściem dla tych niecierpliwych (a jest nas mnóstwo).

Miejmy jednak nadzieję, że po poprawieniu niedociągnięć serwis będzie funkcjonował na najwyższych obrotach i da nam poczucie dobrze ulokowanych pieniędzy. Bo idea jest naprawdę szczytna!

Autor: Adriana Kozłowska

Dodaj komentarz